24 stycznia 2008

Piesek

Uradowana mama śpieszy donieść, że jej pociecha warczy. Od niedzieli. Ale od początku...
Pożerani zazdrością, że starsza od Kuby o 3 miesiące koleżanka Hanka pięknie naśladuje zwierzaki zaczęliśmy z Witkiem stosować podobną metodę jak rodzice Hanki. Przy każdej zmianie pieluszki (w ramach zabawiania Kuby) padają pytania typu: jak robi kotek? Po krótkiej chwili sami sobie odpowiadają: miau miau. I tak po kolei leci piesek, sowa, osioł, krówka... Co na język wleci.
W niedzielę późnym popołudniem przy kolejnej kupie, na pytanie jak robi piesek Kubuś niewyraźnie zawarczał. Pomyślałam: pewnie się złości i wyraża swoje niezadowolenie. Nie przejęłam się tym za bardzo. Następnego dnia tato Kuby rozmawiając ze mną przez telefon stwierdził: Kuba chyba udaje psa. Dzisiaj zapytany jak robi piesek wyraźnie zaczął powarkiwać.
Kuba coraz więcej pogaduje, tworzy mnóstwo nowych dźwięków i chyba wreszcie przyszedł czas na rozwój językowy. W mądrych książkach piszą, że dziecko stopuje z nauką języka gdy zaczyna raczkować i chodzić. Kuba tak miał. Niewiele mówił podczas ostatnich paru miesięcy. Ograniczał się do paru dźwięków. Teraz gdy już chodzi, biega i skacze czas na kolejny etap. Język. Ciekawe który opanuje wcześniej. W każdym razie warczy międzynarodowo :)

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Brawo - Hania warczeć nie potrafi. AGH