28 września 2008

Dusza farmera

Kuba kocha ogródek i zwierzątka. W porze karmienia kur Kuba musi mieć swój garnuszek ze zbożem, które dokładnie wie gdzie wsypać żeby kurki miały co jeść. Nie daj Boże zapomni się o Kubie to jest wściekły ryk i pokładanie się na trawie. Garnuszek musi być i koniec. Wg. niego kury też można dokarmiać kamieniami. Może godzinami siedzieć pod płotem zagrody i wrzucać drobne kamyczki kurkom, które jednak zupełnie go w tym wypadku ignorują. Gdyby ktoś nie wiedział, to również pokaże gdzie kurki jajka znoszą.
Ogród to kolejna pasja Kubusia. Pomaga babci sadzić trawę, wyrywać chwasty czy teraz jesienią zbierać buraczki i marchewkę. Nie mniej ma również własne pomysły ogrodnicze. Gdy babcia zrobiła nową rabatkę kwiatową odgrodzoną kamieniami, to Kuba stwierdził, że te kamienie mu się tam nie podobają i regularnie zmienia miejsce ich położenia, czym doprowadza babcię do szewskiej pasji. Nic nie pomaga i gdy nikt nie widzi, Kubuś i tak je stamtąd wyniesie i poukłada na kupce w innym miejscu. Ponadto zabiera babci łopatkę i inne narzędzia ogrodnicze wychodząc z założenia, że on lepiej zna ich przeznaczenie i po swojemu ich używa. Gdy babcia czegoś potrzebuje to musi się mocno naszukać.
Kocha podlewać kwiatki, wie dokładnie co musi być podlane, a przy okazji sam siebie też podlewa. Niech podlewa, może szybciej urośnie?

Nocnego łazikowania ciąg dalszy

Przesadzenie Kubusia do dorosłego łóżeczka okazało się znacznie trudniejsze niż nauczenie samodzielnego spania w łóżeczku ze szczeblami. Wcześniej nauka samodzielnego zasypiana zajęła raptem kilka dni, a tu już drugi tydzień próbuję nauczyć Kuby spania w łóżku i zamiast iść do przodu to się cofamy w rozwoju. Na daną chwilę Kuba nie zaśnie sam. Potrzebuje towarzystwa, bo bez tego wyłazi, łazikuje i ani myśli spać. Dopiero trzymany za łapkę zasypia prędzej czy później. W nocy dalej wędruje. Myślałam, że się skończy to łażenie po tygodniu najpóźniej, a on dla odmiany przychodzi coraz wcześniej. Na razie ma ten luksus, że część łóżka od taty jest wolna i ma gdzie się turlać. To już jednak niedługo.... Za parę dni będziemy już razem we Wrocławiu i mam nadzieję, że mocna ręka taty przykróci złe przyzwyczajenia syna i przestawi go na właściwy tor.
Jest natomiast jeden malutki sukces: jesienna pogoda spowodowała, że Kuba budzi się później. Zamiast wiec pobudki o 5-5.30 rano mamy pobudkę o prawie 7 rano. Cóż za ulga! Oby mu tak zostało!

18 września 2008

Prawdziwy facet

Jak prawdziwy facet Kubie do szczęścia potrzeba pilota i wygodnego fotela. Jeszcze mu mleka w butli brakuje....

Nocne wędrówki ludów

Kuba w zeszłym tygodniu przeniósł się z łóżeczka do dorosłego łóżka. Chociaż łóżko bez szczebli bardzo lubi, to jednak sprawia mu sporo problemów pozostanie w tym łóżku przez całą noc. Pierwsze wędrówki rozpoczynają się od razu po przeczytaniu bajeczki i wyjściu mamy lub taty z pokoju. Rodzice straszyli, że wyłączą światło i wyjdą, że jak nie będzie spał to wróci z powrotem do łóżeczka albo siedzieli z nim w pokoju czekając aż zaśnie. Jednak on wcale nie zamierzał spać. W końcu metodą prób i błędów wynaleźli sposób jak "zmusić" Kubę do samodzielnego zasypiania. Otóż natychmiast po zamknięciu drzwi do Kuby pokoju należy pogasić wszystkie światła i się przyczaić. Kuba otwiera sobie drzwi, idzie do rodziców sypialni, do łazienki, przespaceruje się przedpokojem i jak nikogo nie znajdzie ciężko wzdycha i wraca do łóżka. Po czym pokręci się, poprzytula psiaka i zasypia.
Kolejne wędrówki najczęściej zaczynają się nad ranem. Z wielkim rykiem wylatuje z pokoju, leci do końca korytarza i wyciąga z kontaktu lampkę która się tam świeci (wygląda na to, że Kuba nie cierpi żadnego światła w nocy), po czym otwiera drzwi i ładuje się bez pytania do łóżka rodziców. Doprowadza nas tym do białej gorączki. Zdarza mu się czasem położyć i natychmiast zasnąć, w większości jednak kręci się jak na wszystkie strony, śpiewa pod nosem, przeciąga się, wędruje w nogi i po jakiejś godzinie zasypia. Nie byłoby tak najgorzej gdyby spał chociaż do 8 rano. Niestety nic z tego. Godzina 6 rano to najlepszy czas na pobudkę i na nic zdają się próby wydłużenia jego snu.

Piłkarz

Z Kubusia powoli rośnie mały piłkarz. Ostatnio piłka sprawia mu mnóstwo frajdy. Prosi jednak aby go trzymać za rączkę, bo jeszcze nie do końca potrafi utrzymać równowagę sam. Jednak jak już ma towarzystwo to kopie piłeczkę jak wprawiony w boju napastnik. Teraz jeszcze nauczy się utrzymywać przy tym równowagę i może zacząć chodzić z tatą na treningi. A tata wniebowzięty...

Braciszek

Po wczorajszym usg połówkowym już wiadomo, że Kubuś będzie miał braciszka. Wygląda na to, że z malec waży ok. 350 g, stópka ma ok. 3 cm i w ogóle rozwija się bardzo dobrze. Teraz pozostaje tylko problem imienia. Na tapecie jest Paweł i Mikołaj, w grę wchodzą również Piotr, Bartosz, Aleksander, Igor... Trudny wybór, zwłaszcza że co innego podoba się mamie a co innego tacie. Gdyby Kubuś mówił to pewnie on by wybrał imię. A tak, jakoś się trzeba zdecydować na jedno. Mamy jednak całe 20 tygodni na podjęcie decyzji.

Trójki

Powoli zapełniają się wszystkie wolne przestrzenie w dziąsełkach Kubusia. Wychodzą mu nareszcie trójeczki. Wolno rosną, nie mniej dwóch się już dorobił i teraz jeszcze tylko trójeczki z lewej strony i na jakiś czas mam nadzieję mieć spokój z ząbkującym Kubusiem.

3 września 2008

Picie z gwinta i nie tylko

Kuba chociaż jeszcze nie do końca potrafi sam pić z kubeczka, bo zbyt mocno przechyla kubek i większość wody ląduje na koszulce, to picie z wszelkiej maści słomek oraz z butelek opanował do perfekcji. Ostatnio pięknie wychodzi mu picie wody prosto z butelki, czyli tzw. gwinta. Fachowo przykłada butlę do buzi, robi zgrabny ryjek i ciągnie ile może. Trzeba tylko butelkę trzymać, bo i tutaj zdarza mu się przechylić butlę zbyt mocno i kończy się to powodzią w nosie.
Dzisiaj natomiast zaskoczył mnie kompletnie. Nabył nowej umiejętności picia wody z ... kranu. Co najlepsze w domu nikt tak nawet zębów nie myje i na pewno u nikogo z domowników tego nie podpatrzył. Zatem chyba własna fantazja. A wyglądało to tak: w trakcie mycia rączek w zlewie kuchennym stwierdził chyba, że pić mu się chce, bo się nachylił i kilkakrotnie próbował się napić wody z lecącego kranu. Ciekawe co nowego wymyśli w następnej kolejności :)