14 stycznia 2012

Termos

Antek z Kubą lubią herbatę z termosu. Właściwie nie tyle samą herbatę, co sam ceremoniał picia czegokolwiek z tego małego kubeczka dołączanego do każdego termosu.
Często gdy jedziemy na wycieczkę zabieramy termos z gorącą herbatą dla wszystkich. Po długim spacerze po górach czy po lesie nic nie smakuje lepiej niż kanapka/ kawałek domowego ciasta popijane gorącą herbatą. Ale... herbata koniecznie musi być z kubeczka od termosu! Inaczej naszym chłopcom nie smakuje. Często powoduje to awantury, bo kubeczek jest przecież tylko jeden a chłopców dwoje. 
Inną okazją do picia herbaty z termosu jest czas gdy jestem podziębiona. Wówczas robię sobie herbatę z cytryną i miodem i wlewam do termosu żeby została na dłużej ciepła. W takich wypadkach termos jest natychmiast rozchwytywany przez Kubusia i Antosia. Natychmiast ustawia się kolejka do kubeczka. Antek ładnie nalewa herbatę do kubeczka, wypija pierwszy łyczek. Kuba od razu prosi o dzielenie się, Antoś odstępuje kubek bratu, po czym dorzuca Nie dużo! I tak piją po kubeczku aż wypiją całe pół litra. 
Jaki jest najlepszy sposób na nawodnienie Antosia gdy ma chory brzuszek i potrzebuje dużo pić? Podawać mu do picia płyny w termosie. Wówczas gwarantowane, że wypije wszystko co musi bez proszenia i latania z kubeczkiem.

10 stycznia 2012

Bardzo ważny dzień

Kubuś skończył dzisiaj 5 lat! Już od dawna nie mógł się doczekać tej magicznej piątki. 
Wczoraj miał swoich gości urodzinowych. Nie było to w tym roku przyjęcie jak rok temu, bo za bardzo się nam  rodzicom nie chciało robić przyjęcia w mieszkaniu dla 12 dzieci + rodzice, a jeszcze w tym roku nie chcieliśmy robić przyjęcia w żadnym modnym miejscu typu basen czy sala gimnastyczna. Pierwotnie miało nie być w ogóle przyjęcia, jednak gdy obchodziłam parę dni wcześniej swoje urodziny w gronie rodzinnym i bez gości, Kuba zasugerował, że widocznie mało grzeczna byłam jak goście nie przyszli. Więc chociaż Kuba do wyjątkowo grzecznych też nie należy ostatnio, to żeby mu przykro nie było w ostatniej chwili zdecydowaliśmy się zrobić mu niewielkie przyjęcie urodzinowe. Zaprosiliśmy naszych przyjaciół, których wesoła czwóreczka bardzo fajnie bawi się z naszą dwójeczką a do tego są w zbliżonym do siebie wieku.
Dziś natomiast w dniu urodzin od samego rana nasz skyp rozgrzewał się do czerwoności, bo wszyscy chcieli z Kubusiem rozmawiać. No i oczywiście sto lat śpiewać. Gdy zadzwonił wujek Andrzej,  Kuba długo słuchał tego co wujek mu życzył, w końcu jednak nie wytrzymał, przerwał i zapytał:
- Wujek to kiedy w końcu mi to sto lat zaśpiewasz?
Więc wujek nie bardzo mając wyjście, przy pomocy niemałej ze strony cioci Doroty i taty zaśpiewał chrześniakowi Sto lat :)
Idąc dzisiaj do przedszkola  nie mógł się doczekać, żeby kolegom się pochwalić, że on dzisiaj ma już 5 lat, więc od drzwi każdej napotkanej osobie mówił o swoich urodzinach. W przedszkolu żeby jakoś uczcić ten wielki dzień został gwiazdą dnia, dzieci mu zaśpiewały Happy Birthday i jako jedyny raz  w roku mógł sam decydować co dzisiaj chce robić i w jakie zabawy chce się bawić. 
No więc na koniec Kubusiu STO LAT od mamy, taty i brata!

6 stycznia 2012

Pani Kasia

Mam nadzieję, że pani Kasia gdy przeczyta nie będzie miała nam za złe, że o niej piszemy.
Otóż pani Kasia dla Kuby, a dla nas dobra koleżanka Kasia mieszka niedaleko nas. Często się widujemy, a nasi chłopcy (Kasia też ma dwójkę choć w starszym wieku) bardzo lubią się razem bawić.
Niedawno podczas przerwy świątecznej Witek miał rozmowę w sprawie pracy i umówił się z Kasią, że chłopcy będą się przez te 2 godzinki razem bawić. 
Pod domem Kasi, gdy już wychodzili z samochodu, Witek przypominał Kubie i Antkowi, że mają się grzecznie zachowywać, nie rozrabiać i nie sprawiać kłopotów, bo pani Kasia się zdenerwuje.
A Kuba na to popatrzył na Witka  z politowaniem i powiedział:
Tata! Przecież pani Kasia nigdy się nie denerwuje!
No co racja to racja, ale pani Kasia faktycznie nerwy ma ze stali i nie zdarza jej się denerwować :)

Niebiańskie rozważania Kuby

W przeciągu ostatniego tygodnia Kuba dwa razy podjął temat tego, co się będzie działo po śmierci. Pierwszy raz to wyszło przy okazji rozmowy na temat wieku. Kuba zapytał, czy jak on będzie miał sto lat to czy dalej będzie naszym synem. Powiedzieliśmy mu, że tak, ale że najpewniej to my już dawno nie będziemy żyć. A on stwierdził, że pewnie będziemy już w niebie. Pojęcie nieba zostało mu w głowie z naszej wcześniejszej rozmowy na temat tego, gdzie jest dziadek Wasia.
K: A tam w niebie też będzie Jezus?
Ja: Tak, tam będzie Jezus 
K:  I kto jeszcze tam będzie?
Tłumaczę więc Kubie, że do nieba idą ci co umarli.
K: Czyli jak ja umrę to też pójdę do nieba i tam się wszyscy spotkamy i będziemy się znowu razem bawić. 
I tutaj muszę dopisać, że zaskoczył nas tym stwierdzeniem, że w niebie będzie Jezus. Fakt, kiedyś wcześniej przy okazji wieczornej modlitwy była o tym rozmowa, jednak miałam wrażenie, że nic z tej rozmowy do niego nie dotarło. Czasem mamy odczucie, że przekazujemy mu jakieś tam informacje, a potem gdy rozmawiamy to tak jakby tej rozmowy nie było. Częstym stwierdzeniem Kuby na jakieś pytanie jest nie wiem, co doprowadza nas do szału, bo człowiek się naczyta, natłumaczy, a on w podsumowaniu rozmowy stwierdza, że on dalej nic z tego nie wie. Faktycznie jednak jest tak, że on pewnie rzeczy kumuluje w głowie, przetwarza i układa po swojemu, a potem przy okazji rozmowy zupełnie ni z tego ni z owego wyrzuca z siebie to co już wie, zaskakując nas tymi informacjami.

5 stycznia 2012

Zima zła

Zimy u nas na razie nie widać. Chłopcy jednak twardo ćwiczą piosenkę: Nasza zima zła... Kuba uczy młodszego brata: