29 stycznia 2011

Gdyby kózka nie skakała...

...to nie byłoby pogotowia, szycia, wylanych łez i blizny do końca życia na czole.
A zaczęło się w zeszłą środę od fikania koziołków na łóżku. Fikali oboje, jednak to Antoś skoczył tak niefortunnie, że uderzył głową o kant łóżka i rozbił  głowę. Gdyby patrzeć na decybele które wydobywały się z gardła Antka, to można by powiedzieć że nic się nie stało. Bo faktycznie trochę popłakał, jednak nie wyglądało to na nic wielkiego. Dopiero po zatamowaniu krwi wyszło, że rozciął głowę na prawie 3 cm, żadne klejące plasterki nie pomogły by tutaj, więc pozostało nam pojechać z nim do szpitala. W szpitalu głowę zobaczyli, potwierdzili, że trzeba szyć i kazali czekać 3 godziny. Po 3 godzinach przyszedł lekarz i w 10 minut było po szyciu. Najbardziej to chyba bolał zastrzyk znieczulający i to, że dwie osoby go musiały trzymać.


Dzisiaj zdjęli mu szwy. I choć nie bolało za bardzo, to wrzasku i wyrywania się było strasznie dużo. Szycie poszło szybciej niż zdejmowanie szwów. Po wszystkim tylko groźnie na panią doktor spoglądał i przypuszczam, że szybko tam wrócić nie będzie chciał.
Przypomina mi ta cała historia moją siostrę, która była tylko ciut starsza od Antka i też była szyta, tyle że na brodzie. I do dzisiaj ze śmiechem w domu wszyscy wspominają, jak będąc na pogotowiu krzyczała za moim bratem: Adziejku ratujjjjj! Antek jeszcze nie mówi, ale pewnie gdyby mógł to też by wołał podobnie, tyle że Kubusia.

24 stycznia 2011

Czekoladki

Kuba dorwał się do czekoladek pozostawionych w kuchni na stole. Wziął  sobie jeden kawałek ,a z drugim poszedł szukać taty, żeby móc się z nim  i Antkiem podzielić. Bo Kubuś lubi się dzielić. Tata  jednak usypiał Antka, więc wygonił starszą pociechę z pokoju, żeby nie przeszkadzał. Gdy już uśpił Antosia poszedł do drugiego pokoju, gdzie Kuba bajkę oglądał i pyta Kubusia gdzie jest ta czekolada dla niego. A Kubuś na to: zjadłem. A potem dodał: Tata, ja się chciałem podzielić, ale Ty przecież nie chciałeś!

18 stycznia 2011

Inna rodzina

Kuba dzisiaj od samego rana był bardzo rozmowny i zaczął temat, którego nigdy wcześniej nie poruszał. Przylazł do mnie do łóżka, wyściskał, powiedział że mnie lubi po czym rzucił:
- A ja będę miał inną rodzinę...
 
Na początku nie zrozumiałam o co mu chodzi. Więc pytam, czy chce mieć inną mamę i tatę, a on na to, że nie.
- Będę miał to
(pokazał na obrączkę) i będę miał inny dom i mieszkał daleko, daleko...
Stwierdziłam, że dobrze by było gdyby nie mieszkał za daleko, bo wtedy nie będę go mogła za często odwiedzać, co przyjął chyba do wiadomości. Gdy zapytałam o kandydatkę na żonę, to stwierdził, że nie ma. Choć z drugiej strony dotarły do nas plotki, że w polskim przedszkolu jest pewna Natalka, za którą robi maślane oczy. Po czym dodał:
- No i będę tatą.... A Tonio będzie mamą...
Więc mu dalej tłumaczę, że Tonio nie może być mamą bo tylko dziewczyny mogą być mamami. Jednak Tonio też będzie miał kiedyś rodzinę i będzie tatą. Antoś który siedział obok nas zapytany kiwnął głową, po czym stracił zainteresowanie tematem, a Kubuś na koniec rozmowy dorzucił:
- Ale ja będę musiał poszukać nowego domu i tam będę mieszkał.
Ot, zebrało mu się na rozmowy o przyszłości :)

13 stycznia 2011

Zasypane miasto czyli dużo uciech dla małych dzieci

W nocy przyszedł śnieg. Duży śnieg. Trąbili o nim już w telewizji od paru dni. No i faktycznie nas zasypało. Spadło tyle śniegu, że mama utknęła w domu i do pracy dotarła mocno spóźniona. Autobusy nie kursowały, a samochód nam też zasypało.  


W pracy pustki, bo mało kto był w stanie dotrzeć do pracy. Mama zrobiła co miała w ciągu paru godzin i zdążyła jeszcze z dziećmi pojechać do przyjaciół, którzy w ogródku mają własną górkę do zjeżdżania. Nie dość że mają górkę, to dzieci jest czwóreczka i Kuba z Antkiem bardzo lubią  się z nimi  bawić. Cała szóstka świetnie się bawiła. Kuba z Antkiem najbardziej lubią sanki, bo nie wymagają dużego wysiłku.

 
Tata stał na górze, mama na dole łapała, żeby do zaspy nie wpadli, po czym tata schodził, sadowił chłopaków na sankach i wciągał do góry. Raptem parę razy tylko, bo się okazało, że chłopcy razem całkiem sporo ważą. W końcu tacie się znudziło i dzieci same musiały latać pod górkę. Nie było to łatwe zwłaszcza dla Antośka, który był na ubierany jak miś i w swoim zimowym kombinezonie miał problemy z poruszaniem się.  Co nie przeszkadzało mu turlać się po śniegu, łazić po zaspach i wcinać śnieg.


Potem Kubie zamarzyło się spróbować snowboardu i choć narty nie przypadły mu jeszcze do gustu, to snowboard od razu polubił. Jednym słowem założył deskę na buty  i pojechał. Trochę musi nad techniką popracować, jednak tata Kuby wciąż zbiera szczękę z podłogi i nie może się nadziwić, że Kuba, który często traci zapał po pierwszym kontakcie z danym sportem, tym razem złapał o co chodzi od razu i bardzo mu się to podobało. A co najważniejsze nie stracił zapału po pierwszym zjeździe.

Zobaczymy jednak co będzie dalej... W niedzielę tata zabiera Kubusia na narty. Może w tym roku zamiast łyżew będzie deska (deski) na nogach?