9 grudnia 2008

Mały pomocnik

Kuba kocha pomagać. Mama sprząta pranie, a Kubuś układa pozwijane skarpetki w szufladach, podobnie z bielizną mamy i taty. Gdy tylko mama wyciągnie miotłę lub mopa, Kuba natychmiast próbuje go przejąć. Wcale mu nie przeszkadza, że są one o wiele za duże dla niego. Dzielnie nimi wywija próbując złapać brud z podłogi. Wyciera za to kurze z mebli i parapetów. Gdy mama wynosi śmieci, Kubuś sięga do szuflady po nowy worek i próbuje założyć na kubeł na śmieci.
W kuchni też nieźle daje sobie radę. Zmywa mamie naczynia, nawet gdy one błyszczą i wcale nie muszą być kolejny raz myte. Pomaga mamie wałkować ciasto na ciasteczka lub jabłeczniki. A ostatnio to nawet pierniczki próbował z mamą piec. Dostał swój kawałek ciasta i wycinał jedno za drugim, a potem swoimi małymi paluszkami próbował skrawki ciasta umieścić na blaszce. Niewiele mu z tego wyszło i mama musiała mu pomagać, ale może ozdabianie pierniczków mu pójdzie lepiej?
Najchętniej by jednak pomagał tacie we wbijaniu gwoździ czy naprawianiu zepsutych (przez niego samego) gniazdek, jednak tato mu absolutnie nie chce dać do łapki młotka i nie wyraża zgody na asystę. Pewnie dlatego, że Kubuś wciąż jest baardzo nieobliczalny i nigdy nie wiadomo kiedy stwierdzi, że młotkiem można też stuknąć w lustro czy w telewizor, a do gniazdka wsadzić gwoździa. Za to chętnie tato go zabiera go ogrodu, gdzie Kuba grabi razem z tatą liście, a pewnie niedługo śnieg.

Słuch absolutny?

Kubuś ostatnio gardzi śpiewem mamy. Jak tylko mama chce mu zaśpiewać kołysankę na dobranoc, Kuba wstaje na równe nogi i zatyka rączką mamie buzię. A jeszcze parę miesięcy temu nie miał nic przeciw temu. Czyżby nie lubił śpiewu mamy? Mama w końcu aż tak źle nie śpiewa i wychodzi jej to chyba całkiem nieźle. A może za dużo się nasłuchał arii operowych które mu dziadek namiętnie puszcza? No cóż.... Z nimi mama konkurować nie zamierza. Pozostają więc kołysanki z płyty na dobranoc.

Mikołajki

Kubusia odwiedził Mikołaj. Przyleciał saniami, zaparkował renifery na dachu i spuścił się kominem do piwnicy dziadków. Był bardzo stary, więc postukiwał laską o schody gdy wchodził na górę. Kubuś trochę się przestraszył i przez całą wizytę nie opuszczał tatusia. Mikołaj jak to Mikołaj, miał brodę i czerwony kubrak. Przyniósł z sobą duży wór zabawek. Wszystko dla Kubusia. Kubuś dopiero na widok duużych aut się odważył zejść z taty kolan i podszedł do autek. Do Mikołaja nie miał odwagi...
Mama z tatą podziękowali Mikołajowi w imieniu Kubusia, a Kubuś jak tylko Mikołaj zniknął z pola widzenia zajął się swoim nowym traktorem i wywrotką.

5 grudnia 2008

Dzień z życia buntownika

Kuba dzień zaczyna od nie. Kocha chodzić na spacery, więc pierwsze co robi to stwierdza, że idzie na spacer. Wiesza się na klamce od drzwi wejściowych i zaczyna wycie.
K: Pa, pa!
M: Kuba ale jesteś jeszcze w piżamie, musisz się przebrać i zjeść śniadanie.
K: Nie! pa, pa!

Po 10 minutach Kuba odpuszcza. Mama w tym czasie szykuje śniadanie. Kuba zaczyna głodny krążyć wokół stołu.
K: Mniam, mniam (co znaczy że chce już jeść)
M: Chodź najpierw się przebrać, a w międzyczasie wystygnie owsianka.
K: Nieeee!
W końcu jednak ulega i daje się ubrać w czystą pieluchę i w jakiś dresik.
M: No to chodź teraz jeść.
K: Nie!
M: Ale chciałeś przed chwilą jeść!
Po czym mama rozkłada krzesełko i zapina wierzgającego Kubusia. Jak tylko zostanie zapięty zaczyna prosić o autko. Dostaje do garści autko, a mama szykuje się do nakarmienia Kuby owsianką. Kuba znowu nie chce. No dobra, nie to nie. Owsianka stoi, a mama zaczyna jeść swoje śniadanie. Wtedy Kuba zmienia zdanie i z głośnym wrzaskiem domaga się swojego jedzenia.
Gdy już zje domaga się włączenia komputera i bajki. Mama z przyjemnością mu włącza, bo ma wtedy pół godziny na spokojne zjedzenie śniadania, poczytanie książki lub sprawdzenie poczty internetowej. Po pół godzinie jest znowu wrzask i głośne protesty, bo Kuba chce jeszcze oglądać bajki, a mama mu nie pozwala. Kończy się waleniem w klawisze, wyszarpywaniem laptopa z rąk mamy, a potem szarpaniem szuflady gdzie laptop jest schowany. Pomaga odciągniecie jego uwagi i zajęcie np. układaniem autek w szeregu na parapecie.

Czas na spacer.
M: Kuba popatrz jak ładnie świeci słoneczko. Chcesz iść na spacer?
K: Ta
M: To trzeba założyć rajtuzy i inne spodenki
K: Nie!
M: Bez rajtuz na spacer nie idziemy.
K: Nie!
M: No jak nie, to w takim razie na spacer nie idziemy.
Mama odkłada obranie i udaje, że idzie zająć się czymś innym. Kuba zaczyna głośno protestować i w końcu daje się ubrać. Przynosi nawet czapkę i szalik. Ubrani wychodzimy na spacer.

Ze spaceru oczywiście też nie tak prosto wrócić, bo nawet po 2 godzinach ganiania po placu zabaw kończy się rykiem i wierzganiem gdy mama chce Kubusia zapiąć ponownie do wózka. Często przez 10 minut gdy trzeba dojść do domu jest wielka awantura, bo Kuba zaczyna się rozbierać, wywala czapkę, nie daje się zagadać, nie chce oglądać książeczki ani mijających aut, nie chce chrupka ani jabłka. W końcu gdy już mijamy tę najbardziej ruchliwą ulicę mama Kubusia wypuszcza z wózka i zaczyna się wielka ucieczka. Mama idzie drogą, Kuba ucieka na pobocze lub do lasu zaliczając każdą kałużę, biorąc do ręki każdą butelkę i papierek. Gdy jedzie auto i mama chce Kubusia złapać za rączkę Kuba pokłada się na ziemie, nie zwracając zupełnie uwagi na to gdzie się kładzie. Wraca więc do domu upaćkany w błotku. A do tego często zaryczany, bo po schodach do domu też nie chce wejść i trzeba go wnosić.

Na szczęście przy obiedzie i popołudniowej drzemce jeszcze większych cyrków nie ma. Czasem jest marudzenie, bo coś mu nie pasuje w jedzeniu i wtedy mama musi na szybko wymyślać co Kubuś ma ochotę zjeść. Często takie historie kończą się zjedzeniem kromki chleba z masłem, bo cała reszta jest beee. Po obiedzie jest jeszcze trochę ganiania w celu zapędzenia Kuby do łóżka, ale jak już mama się z nim położy, to bez większych protestów też zasypia.

Południe mija nam podobnie. Kuba najpierw coś chce, potem tego nie chce, albo zmienia w połowie zdanie. Gdy mu się na coś nie pozwoli zakrywa oczy i udaje, że płacze. Gdy nikt nie reaguje wraca do zabawek...
Na szczęście bez protestów daje się wykąpać, wypija butlę mleka i w końcu zasypia. Ufff!

1 grudnia 2008

Pan porządnicki

Z Kuby zrobił się mały pan porządnicki. Zaczęło się od zbierania brudnych ubranek i wrzucania ich do kubła na pranie przed każdą kąpielą. Niedawno zaczął sprzątać po sobie talerz: zjada na przykład banana, a talerz odnosi do zlewu. Wie gdzie są jego czapki i szaliki, więc po każdym spacerku natychmiast zanosi je na miejsce. Niestety porządku nie ma w zabawkach. Te są zawsze porozwalane po całym mieszkaniu i jeszcze nie dociera, że jak się skończy bawić to należy je odłożyć na swoje miejsce. Czasem nawet wręcz przeciwnie: mama ułoży książeczki i autka, a Kuba parę minut później wywala wszystko na podłogę.