5 grudnia 2007

Herbata

Wczoraj wieczorem doczytałam, że Kosmitkowi Aleksandrowi udało się niepostrzeżenie ściągnąć kubek z herbatą ze stołu. Kubuś albo umie czytać (i się do tego nie chce przyznać) albo podsłuchał gdy opowiadałam Witkowi przygodę Kosmitkową, bo dziś wywinął nam dokładnie ten sam numer. Filiżanka z herbatą stał sobie na stole. Wcale nie na brzegu, tylko trochę dalej, więc teoretycznie była bezpieczna. W pokoju trzy dorosłe osoby, ale każda zajęta czymś innym.
Kubuś kręcił się po pokoju i nagle słyszę wrzask Kuby i widzę jak leci na niego herbata. Byłam przekonana, że to ta herbata, która dopiero co Witek zaparzał. Już miałam wizje III stopnia oparzenia i Kubę w szpitalu. Na szczęście herbata była zimna i skończyło się na naszym przerażeniu i zmianie ubranka na suche. Ufff! Tym razem się upiekło, jednak Kubuś dał nam kolejną nauczkę.

Brak komentarzy: