28 grudnia 2007

Pierwszy śnieg Kuby

Przyjazd wujka wiąże się ze sporą liczbą atrakcji również dla Kuby. Zaraz po Bożym Narodzeniu Kuba razem z nami wyruszył na snowshoes. Dla niezorientowanych, to tzw. rakiety śnieżne, które przypina się do butów i po prostu chodzi się w nich po szlaku zimą.
Pojechaliśmy więc do pobliskiej miejscowości, gdzie można spotkać duuużo śniegu i ludzi uprawiających wszelkie sporty zimowe.
Zaraz na początku zaskoczył nas korek, spowodowany opadami śniegu. W związku z opóźnieniem prawie 2 godzinnym nie udało nam się wyjść na szlak. Zresztą śniegu było tak dużo, że szlaku i tak nie mogliśmy znaleźć i w końcu zdecydowaliśmy się pochodzić po okolicy i zapoznaliśmy Kubusia ze śniegiem.
Kuba większość czasu spędził u taty na plecach w nosidle, z lekka już na niego za małym:



Jednak już po paru minutach od włożenia go do nosidła spał jak suseł. Odrabiał swoją popołudniową drzemkę, podczas gdy my cieszyliśmy się jak małe dzieci z łażenia po zaspach, w które dzięki rakietom nie udało im się zapaść aż po szyję:



Kubuś zdążył również zaliczyć bliższe spotkanie ze śniegiem. Bo przecież trzeba śnieg pomacać, spróbować jak smakuje i na koniec zrobić orła śnieżnego:



A potem był już czas na zdjęcie przed samochodem w śniegu i wyjazd do domku.

Brak komentarzy: