12 listopada 2007

Groszek i spółka

Dzisiaj pierwszy raz Kuba jadł sam. Na kolację był gotowany groszek, marchewka, brukselka i dynia. W malutkich kawałkach, żeby się nie zakrztusił i żeby było łatwo pogryźć bezzębnymi dziąsełkami. Bez żadnych dodatków, co bym nie miała za dużo sprzątania i pranie :)

Do buźki samodzielnie nie udało się trafić, ale jedzenie świetnie się rozgniatało w małych łapkach. A ja nie miałam najmniejszego problemu z karmieniem, tak był zajęty łapaniem groszku na talerzu. Będziemy dalej próbować samodzielnego jedzenia. Choć pewnie na początek nie będzie to spaghetti z sosem pomidorowym :)

Ostatnio również po raz pierwszy skosztował cytrusów. Zaczęliśmy od cytryny. Ku zaskoczeniu wszystkich, tylko się skrzywił i lizał dalej. W zeszłym tygodniu przyszedł czas na grejpfruta. Natomiast dzisiaj, nie mógł się oderwać od pomarańczy i dziadka, tak mu smakowało! Dziadek nie nadążał z obieraniem. Rośnie nam owocowy maniak :)

Brak komentarzy: