18 sierpnia 2009

Poranki

Wygląda na to, że Antek tak jak Kuba jest skowronkiem. Oboje wstają w okolicach 5.30- 6.00. I nic się z tym nie da zrobić. Nie pomaga późniejsze kładzenie spać czy skrócone drzemki w ciągu dnia. Po prostu nasze dzieci tak mają i już. Ciągle sobie powtarzam, że jeszcze parę lat, a potem to ja będę im dawać w kość i budzić bladym świtem do szkoły albo na basen.
A wracając do naszych poranków... Ostatnio opracowaliśmy domowy patent, jak dłużej poleżeć w łóżku i nie musieć od 6 rano wysłuchiwać jęków. Otóż jak tylko się Antek obudzi to zostaje posadzony w poduszce do karmienia (żeby się nie przewrócił, bo wciąż siedzi bardzo niepewnie) i dostaje między nogi kosz wiklinowy z zestawem zabawek. Natychmiast pochłania go wyciąganie tych wszystkich miśków, grzechotek i gumowych autek z koszyka, oblizywanie i rozrzucanie ich po łóżku. Kuba jak tylko usłyszy, że Antek już nie śpi to jak na skrzydłach przylatuje ze swojego pokoju wraz z autkami. Usadawia się koło Antka i zaczynają się bawić.

Czasem osobno, każdy zajmuje się swoją zabawką. Czasem razem, Kuba pokazuje Antkowi gdzie ma być przymocowana przyczepa z wywrotki czy jak przycisnąć guziczek w rybce żeby zagrała.
A co robią w tym czasie rodzice? Rodzice w tym czasie wracają do marzeń sennych i czasem gdy dzieciaki naprawdę fajnie i cicho się bawią udaje nam się faktycznie zdrzemnąć.

Brak komentarzy: