7 sierpnia 2009

Jak ryba w wodzie...

Już jakiś czas temu rozpoczął się sezon basenowy. Zaczynaliśmy od malutkiego baseniku, gdzie Kuba tylko nogi moczył. Potem dziadkowie rozłożyli duży basen i Kuba od początku się w nim chlapał ile wlezie. Najbardziej gdy basen był w trakcie napełniania i woda sięgała mu do pupy.


Gdy już basen był pełny wody, Kuba nabrał respektu i przy każdej próbie zabrania go do basenu rozlegały się wściekłe ryki po okolicy. Wszyscy wówczas wiedzieli że Kuba jest w basenie albo właśnie rodzice/dziadkowie próbują go tam zabrać. Z czasem się uspokoił i przekonał, że nikt go nie zamierza utopić. Ryki się uspokoiły i teraz już pływa na materacu czy w kółku pływackim bez większych protestów.


Potem był wyjazd nad jezioro. Woda przestała być straszna. Jak tylko znalazł się na plaży to natychmiast się rozbierał, nie zważając na to czy jest ciepło czy zimno, płytko czy głęboko. Musiał choć nogi zamoczyć, bez tego to jego rozpaczliwy płacz niósł się po całej okolicy.



Na wakacjach gdy nie był nad jeziorem chętnie bawił się w basenie na działce. Towarzyszyła mu Olga, razem się pluskali, zjeżdżali ze zjeżdżalni do wody, bijąc się przy tym o to kto będzie pierwszy.


Przed nami jeszcze wyjazd do parku wodnego w Bukowinie Tatrzańskiej. Już się boję tego wyjazdu. Nie wiem jak my go utrzymamy w ryzach. Chyba smycz trzeba będzie założyć.

Brak komentarzy: