8 lutego 2008

Wspólne wieczory

Kubuś uwielbia jak wszyscy są w domu. Każdego wieczoru gdy już wrócę z pracy Kubusia zaczyna roznosić energia. Najlepiej się wtówczas ułożyć na podłodze i siedzieć nic nie robiąc. Kuba zaś zaczyna biegać z kąta w kąt, krzycząc jak indianin. Wspina się. To na mamę, to na tatę. Ze mnie na kanapę, schodzi na podłogę i powtórka z rozrywki. Na szczęście na krzesła jeszcze wejść nie potrafi. Wiesza się na stole i próbuje pościągać wszystko co jest na nim. Przenosi poduszki z kąta w kąt. Przy czym poduszki są wielkie i ciężkie. Kuba aż się pod nimi ugina. Nie mniej potrafi je dzwignąć nad głowę i wsunąć na stół. Skacze gdy mu puszczę muzyczkę. Nastawia buziaka na całusa i przytula się. Przynosi klocki i żąda żeby mu domki i wieże budować.
Wciąż nie znosi komputera. Wczoraj próbował zrzucić drukarkę z biurka i gdybym nie zareagowała pewnie by mu się to udało. Kładzie się na podłodze i przez szparę w drzwiach podgląda co jest w szafie i w sypialni. Wczoraj próbował z szafy wyłowić za sznurek mój plecak. Nie potrafi minuty usiedzieć na jednym miejscu.
KOCHA JEŚĆ. Jak widzi budyń to aż się trzęsie. To samo ma na chrupki. Te drugie są jednak limitowane i zazwyczaj po nich jest wielki ryk złości. Podżera mi z talerza. To nic, że jadł 20 minut wcześniej kolację. Jak wrócę później z pracy i chcę zjeść mój obiad, to Kuba wisi na stole i domaga się tego co mam na talerzu. Wczoraj mi pożarł pół naleśnika!
A potem przychodzi czas na sen. Jeszcze się wygłupia w wannie, a potem pada. Wcale się nie dziwię po takim dniu!

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Żywe sreberko. ;o)))