2 kwietnia 2009

Czyścioch?

Z Kuby jest swego rodzaju czyścioch. Jeżeli chodzi o jedzenie, to jak najbardziej lubi mieć czyste rączki i otoczenie wokół siebie. Jak mu kapnie jogurt na koszulkę czy na stół, natychmiast leci po ścierkę i pucuje.
Podczas odpieluszania jak się zsikał na podłogę i zostawił kałużę to też leciał po ścierkę (nieważne jaką, mogła być kuchenna) i ścierał po sobie. To samo robi gdy wysypie ziemię z doniczki. Natychmiast leci do kuchni po miotłę i szufelkę i próbuje po sobie sprzątać.
Natomiast absolutnie nie przeszkadzają mu brudne łapki i buzia gdy biega po podwórku. Ostatnie dwa dni była piękna pogoda, więc Kuba od samego rana na nowo poznawał wszystkie kąty podwórka u dziadków. Wczoraj przyszedł tak upaćkany, że nawet mydło nie pomogło i szczotka poszła w ruch. A buzia... to jakby się ziemi najadł... No nic, trzeba się pogodzić z tym, że dziecko na dworze się paćka, że potrzebuje kilku par spodni na dzień, o koszulkach już nie wspominając... W końcu dzięki temu poznaje świat :)


Zadziwił mnie jednak dzisiaj na spacerze. Ja pchałam wózek z Antkiem, a Kuba pchał swój rowerek. W pewnym momencie stwierdził, że na jednym z kółek osadziło się błotko. Zatrzymał się, wyciągnął malutki ręcznik z koszyka wózka, który tam jest w razie nagłej potrzeby wytarcia rączek Kuby, po czym schylił się i wytarł błotko z kółka.
Właściwie wcale się tym nie zdziwiłam. Przypomniało mi się, jak to dzień wcześniej Kuba obserwował dziadka myjącego auto. A Kuba to jest mała papuga. Obserwuje i powtarza. Jak widać ręce i buzia na spacerku mogą być brudne, ale rower/auto musi być czyste. Prawdziwy facet.

Brak komentarzy: