1 marca 2010

Łyżwy

Od dawna się wybieraliśmy na te łyżwy i nigdy nie mogliśmy się wybrać. W końcu zakupiliśmy kask Kubie, a że od połowy marca mamy go zapisać na naukę jazdy na łyżwach, to trzeba go było oswoić z łyżwami i lodem.
Co to są łyżwy to Kuba wiedział od dawna. Widział jazdę figurową w telewizji, w książkach wyszukał obrazki z zającami na łyżwach. Strasznie mu się podobało i bardzo chciał spróbować.
Łyżwy założył z przyjemnością i w szybkim tempie ja musiałam zakładać swoje, bo utrzymać się go nie dało, tak się rwał do jazdy. Wlazł na lodowisko i od razu leżał na lodzie. Objechaliśmy przy bandzie całe lodowisko. Kuba generalnie był bardziej zainteresowany tym co się dzieje wokół i jak inni jeżdżą niż swoimi nogami. Nie dał sobie wytłumaczyć, że ma spróbować utrzymać równowagę, a potem ja go spróbuję pociągnąć za rączki. Próbował poruszać się na łyżwach tak jak w butach, a to nie bardzo mu wychodziło. W końcu w połowie lodowiska zaczął się skupiać na tym co robi i pod koniec rundki potrafił sam ustać w miejscu. Po krótkiej przerwie na trybunach znowu poszliśmy pojeździć. Tym razem już krócej, bo po ostatnim upadku Kuba na czworakach wylazł i stwierdził, że na dzisiaj ma dość. Sukces malutki jednak jest, bo potrafi bez trzymania stać na lodzie. Utrzymać równowagę też potrafi, pod warunkiem, że myśli o tym co robi, a nie o niebieskich migdałach. A jeździć to go już chyba na lekcjach fachowcy będą uczyć.
A tu krótki film zmagań Kuby z łyżwami :) Ta dwójka przy bandzie to my :)

1 komentarz:

jaagunia pisze...

brawo dla Kubusia-Łyżwiarza! dzielny z niego mężczyzna ;) a ja myślałam,że moja Tysia jeszcze na tę frajdę za mała-kto wie,może pójdziemy w Wasze ślady!
pozdrawiamy