9 kwietnia 2008

Mały alpinista

Kuba jakiś czas temu załapał, że na niektóre krzesła w domu udaje się wspiąć. Ku naszej radości nie za często wpadał na takie pomysły. Aż do zeszłego tygodnia...
Praktycznie z dnia na dzień zaczął włazić na wszystkie możliwe krzesła. Na krześle można poskakać i pokrzyczeć z radości. Można z niego wejść na stół, pościągać rzeczy z wyższych półek. Można sobie też krzesło podsunąć do miejsca gdzie by się chciało wyleźć i na przykład pobawić się wyłącznikiem światła. Z krzesła można też spaść, co już mu się parę razy udało. Upadki bywają różne, większość jednak pozostają pamiątki w postaci obitego czoła i kolan. Trochę płaczu, ale mam nadzieję, że po którymś tam z kolei wreszcie zajarzy, że nie zawsze mama i tata będą w pobliżu i nie zawsze będą łapać w locie. A swoją drogą jak to dobrze, że dzieci mają kości gumowe i nie łamią się tak szybko jak dorośli :)

Brak komentarzy: