3 marca 2009

Kot

Kot dziadków ostatnimi czasy działy na Kubusia jak płachta na byka. Właściwie od zawsze kot nie lubił Kuby, ale teraz to gdyby mógł to chyba by go zagryzł. Kot to domator, leniwie spędza dni, leżąc na kaloryferze lub na parapecie. Do czasu aż go Kuba nie zobaczy. Wtedy jest jedno wielkie miauuuu. Zarówno Kuby jak i kota. Kuba z zachwytu na widok kota, a kot ze strachu. Kot w nogi, a Kuba za nim. Kot próbuje wleźć za kanapę, Kuba za nim. Kot ucieka z pokoju do pokoju, Kuba za nim. I mogą tak długo ganiać. Czasem jeszcze Kuba jak dorwie po drodze autko i próbuje tego biednego kota potraktować tym autkiem. Kot się broni: drapie, gryzie i parska. Kuby to absolutnie nie rusza. Był już tyle razy podrapany, ze trudno zliczyć. Jednak po rozum do głowy nie poszedł. Zazwyczaj te dzikie gonitwy kończą się banicją kota to piwnicy lub na dwór. A Kubie pozostaje wypatrywać kota przez okno i czekać, aż się kotu zimno zrobi, żeby po powrocie kota zacząć całą gonitwę od początku...

Brak komentarzy: