3 marca 2009

A Antoś śpi, je i rośnie

Była dziś u nas z drugą wizytą położna środowiskowa. Bardzo mnie te wizyty cieszą, bo po pierwsze nie muszę z małym biegać po wylęgarniach bakterii (czyt. przychodnie) w celu zważenia go czy uzyskania skierowania na badanie usg bioderek. Ta nasza położna jest bardzo fajna, bo przyniosła nam skierowanie, receptę na wit. D, a co najważniejsze zważyła Antosia.
I tak przy urodzeniu Antoś miał 3610 g. Trzy dni później, w dniu wypisu ze szpitala: 3480 g i już tył, bo najniższa waga to była bodajże 3410 g. Tydzień temu, czyli mając skończone 10 dni Antoś ważył już 3760 g, a dziś, czyli mając 17 dni ma 4040 g. No i mama jest w szoku, bo Antek zupełnie nie wygląda na te 4 kg! Dalej chudzinka jest z niego, choć babcia twierdzi, że udka mu się zaokrągliły. Choć z drugiej strony on nic innego nie robi tylko je, w ciągu dnia bardzo często, w nocy trochę rzadziej, ale jednak... A jak nie je to śpi. I jak tu potem nie tyć?

Brak komentarzy: