4 grudnia 2009

Językowe zmagania Kuby

Kuba coraz częściej próbuje dogadać się z otoczeniem. Na placu zabaw dyryguje amerykańskimi dziećmi: tu, te! A biedne dzieci nie wiedzą o co chodzi, ale i tak nie przeszkadza im to we wspólnej zabawie. Z nami pomimo dużych ograniczeń językowych świetnie się dogaduje i muszę przyznać, że rzadko kiedy zdarza nam się nie rozumieć o co Kubie chodzi.

Wciąż jednak liczymy na to, że jak już zacznie gadać w języku zrozumiałym również dla otoczenia, to od razu całymi zdaniami i poprawną polszczyzną. Na poprawną angielszczyznę nie mamy na razie co liczyć, bo w końcu w domu po angielsku nie rozmawiamy. No chyba że zacznie mówić dopiero w przedszkolu za rok, to wtedy pewnie szybciej zacznie po angielsku.
A na razie próbuje dogadać się w swoim języku, najczęściej z nami. Wśród ostatnich osiągnięć mamy więc:
- "lala tup tup" - Antek idzie;
- "je - den" - jeden (ale tylko sylabizowane, bo jako jeden wyraz to przez gardło nie przechodzi);
- "ja nie mniam mniam ten, tu ten bu bu bu bu" - co oznacza, że on nie będzie jadł tego tosta, bo on jest zimny;
- "ja nie aaa, tam nie ba ba" - czyli, Kuba już nie będzie spał, bo już jest jasno za oknem.
Ponadto liczy do pięciu: ta, te, ti, te, ti.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Jej..jak ja Was rozumiem..i Kubę też...
Zośka ma dokładnie 2 i pół..
Na Martę mówi lala i nie ma innej opcji:(
"lala tup tup" - zdanie wyjęte z ust Zośki.
Pomalutku idziemy do przodu,to są minimalne postępy-dla obcych niezauważalne:(
I już nie chce mi sie o tym nawet pisać,bo mam doła:(
A Marta w jej wieku...ehhh..wiem,że nie wolno porownywać, ale ona juz chyba z 6 kolęd na pamięć znała:(
Pozdr.
monix