5 grudnia 2008

Dzień z życia buntownika

Kuba dzień zaczyna od nie. Kocha chodzić na spacery, więc pierwsze co robi to stwierdza, że idzie na spacer. Wiesza się na klamce od drzwi wejściowych i zaczyna wycie.
K: Pa, pa!
M: Kuba ale jesteś jeszcze w piżamie, musisz się przebrać i zjeść śniadanie.
K: Nie! pa, pa!

Po 10 minutach Kuba odpuszcza. Mama w tym czasie szykuje śniadanie. Kuba zaczyna głodny krążyć wokół stołu.
K: Mniam, mniam (co znaczy że chce już jeść)
M: Chodź najpierw się przebrać, a w międzyczasie wystygnie owsianka.
K: Nieeee!
W końcu jednak ulega i daje się ubrać w czystą pieluchę i w jakiś dresik.
M: No to chodź teraz jeść.
K: Nie!
M: Ale chciałeś przed chwilą jeść!
Po czym mama rozkłada krzesełko i zapina wierzgającego Kubusia. Jak tylko zostanie zapięty zaczyna prosić o autko. Dostaje do garści autko, a mama szykuje się do nakarmienia Kuby owsianką. Kuba znowu nie chce. No dobra, nie to nie. Owsianka stoi, a mama zaczyna jeść swoje śniadanie. Wtedy Kuba zmienia zdanie i z głośnym wrzaskiem domaga się swojego jedzenia.
Gdy już zje domaga się włączenia komputera i bajki. Mama z przyjemnością mu włącza, bo ma wtedy pół godziny na spokojne zjedzenie śniadania, poczytanie książki lub sprawdzenie poczty internetowej. Po pół godzinie jest znowu wrzask i głośne protesty, bo Kuba chce jeszcze oglądać bajki, a mama mu nie pozwala. Kończy się waleniem w klawisze, wyszarpywaniem laptopa z rąk mamy, a potem szarpaniem szuflady gdzie laptop jest schowany. Pomaga odciągniecie jego uwagi i zajęcie np. układaniem autek w szeregu na parapecie.

Czas na spacer.
M: Kuba popatrz jak ładnie świeci słoneczko. Chcesz iść na spacer?
K: Ta
M: To trzeba założyć rajtuzy i inne spodenki
K: Nie!
M: Bez rajtuz na spacer nie idziemy.
K: Nie!
M: No jak nie, to w takim razie na spacer nie idziemy.
Mama odkłada obranie i udaje, że idzie zająć się czymś innym. Kuba zaczyna głośno protestować i w końcu daje się ubrać. Przynosi nawet czapkę i szalik. Ubrani wychodzimy na spacer.

Ze spaceru oczywiście też nie tak prosto wrócić, bo nawet po 2 godzinach ganiania po placu zabaw kończy się rykiem i wierzganiem gdy mama chce Kubusia zapiąć ponownie do wózka. Często przez 10 minut gdy trzeba dojść do domu jest wielka awantura, bo Kuba zaczyna się rozbierać, wywala czapkę, nie daje się zagadać, nie chce oglądać książeczki ani mijających aut, nie chce chrupka ani jabłka. W końcu gdy już mijamy tę najbardziej ruchliwą ulicę mama Kubusia wypuszcza z wózka i zaczyna się wielka ucieczka. Mama idzie drogą, Kuba ucieka na pobocze lub do lasu zaliczając każdą kałużę, biorąc do ręki każdą butelkę i papierek. Gdy jedzie auto i mama chce Kubusia złapać za rączkę Kuba pokłada się na ziemie, nie zwracając zupełnie uwagi na to gdzie się kładzie. Wraca więc do domu upaćkany w błotku. A do tego często zaryczany, bo po schodach do domu też nie chce wejść i trzeba go wnosić.

Na szczęście przy obiedzie i popołudniowej drzemce jeszcze większych cyrków nie ma. Czasem jest marudzenie, bo coś mu nie pasuje w jedzeniu i wtedy mama musi na szybko wymyślać co Kubuś ma ochotę zjeść. Często takie historie kończą się zjedzeniem kromki chleba z masłem, bo cała reszta jest beee. Po obiedzie jest jeszcze trochę ganiania w celu zapędzenia Kuby do łóżka, ale jak już mama się z nim położy, to bez większych protestów też zasypia.

Południe mija nam podobnie. Kuba najpierw coś chce, potem tego nie chce, albo zmienia w połowie zdanie. Gdy mu się na coś nie pozwoli zakrywa oczy i udaje, że płacze. Gdy nikt nie reaguje wraca do zabawek...
Na szczęście bez protestów daje się wykąpać, wypija butlę mleka i w końcu zasypia. Ufff!

Brak komentarzy: