3 września 2008

Picie z gwinta i nie tylko

Kuba chociaż jeszcze nie do końca potrafi sam pić z kubeczka, bo zbyt mocno przechyla kubek i większość wody ląduje na koszulce, to picie z wszelkiej maści słomek oraz z butelek opanował do perfekcji. Ostatnio pięknie wychodzi mu picie wody prosto z butelki, czyli tzw. gwinta. Fachowo przykłada butlę do buzi, robi zgrabny ryjek i ciągnie ile może. Trzeba tylko butelkę trzymać, bo i tutaj zdarza mu się przechylić butlę zbyt mocno i kończy się to powodzią w nosie.
Dzisiaj natomiast zaskoczył mnie kompletnie. Nabył nowej umiejętności picia wody z ... kranu. Co najlepsze w domu nikt tak nawet zębów nie myje i na pewno u nikogo z domowników tego nie podpatrzył. Zatem chyba własna fantazja. A wyglądało to tak: w trakcie mycia rączek w zlewie kuchennym stwierdził chyba, że pić mu się chce, bo się nachylił i kilkakrotnie próbował się napić wody z lecącego kranu. Ciekawe co nowego wymyśli w następnej kolejności :)

Brak komentarzy: