16 listopada 2008

Sukcesy i porażki w drodze do samodzielności

Do ostatnich sukcesów możemy zaliczyć:
- samodzielnie picie z kubeczka. Bidonu używamy tylko na spacerach, a niekapka do wieczornego mleka.
- coraz lepiej wychodzi Kubusiowi samodzielne jedzenie. Dzisiaj sam używając tylko widelca zjadł całego naleśnika pokrojonego na kawałeczki. A co najważniejsze nic z widelca nie spadło na podłogę, był uważny i w połowie nie stwierdził, że mama ma go dalej karmić. Chyba powoli czas zacząć próby z jedzeniem łyżką płynnych pokarmów, np. śniadaniowej owsianki.
- po długiej przerwie znowu zasypia samodzielnie.
- udało nam się wyeliminować nocne pobudki.

Natomiast do porażek trzeba zaliczyć:
- nieudaną próbę odpieluszenia. Malutkim kroczkiem jest zrozumienie przez Kubusia, że powinien używać nocniczka lub toalety, sygnalizuje od czasu do czasu, że chce na nocniczek, natomiast zupełnie nie może się przekonać do zrobienia czegokolwiek do wyżej wymienionych sprzętów. Ma wciąż barierę i pomimo, że powie, iż chce mu się np. kupkę, to posadzony czy to na nocniku czy na toalecie nic nie zrobi. No chyba, że już go naprawdę przyciśnie a mama z tatą mocno pilnują, żeby nie zrobił gdzieś do kąta. Wtedy z dużym płaczem robi gdzie trzeba. Tak więc na razie daliśmy mu spokój. bo po co ma nabrać urazu... Spróbujemy znowu za miesiąc, a na razie jest wciąż uświadamiany.
- nieudane przeniesienie Kubusia do dorosłego łóżeczka. Spowodowało to tylko problemy z samodzielnym zasypianiem i nocne wędrówki. Wrócił więc do łóżeczka.
- wciąż walczymy ze zbyt wczesnymi pobudkami i jak na razie bezskutecznie.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

z samodzielnym jedzeniem łyżką już dawno trzeba było zacząć. Polecam wielki plastikowy śliniak z kieszenią na brzuchu i odporność na widok owsianki na ścianie ( G zawsze jęczy, jak sobie przypomni, ze w pocie czoła w lipcu malował nasze mieszkanko starannie, białą farba, 3 razy). Powodzenia AGH

HANIA pisze...

U nas śliniaki są niemile widziane i nieużywane od zawsze. Wiemy, że trzeba było dawno zacząć, ale... do jedzenia to trzeba też współpracy od strony Kubusia, a on dopiero niedawno zaczął wykazywać chęci w tym kierunku :)