W przeciągu ostatniego tygodnia Kuba dwa razy podjął temat tego, co się będzie działo po śmierci. Pierwszy raz to wyszło przy okazji rozmowy na temat wieku. Kuba zapytał, czy jak on będzie miał sto lat to czy dalej będzie naszym synem. Powiedzieliśmy mu, że tak, ale że najpewniej to my już dawno nie będziemy żyć. A on stwierdził, że pewnie będziemy już w niebie. Pojęcie nieba zostało mu w głowie z naszej wcześniejszej rozmowy na temat tego, gdzie jest dziadek Wasia.
K: A tam w niebie też będzie Jezus?
Ja: Tak, tam będzie Jezus
K: I kto jeszcze tam będzie?
Tłumaczę więc Kubie, że do nieba idą ci co umarli.
K: Czyli jak ja umrę to też pójdę do nieba i tam się wszyscy spotkamy i będziemy się znowu razem bawić.
I tutaj muszę dopisać, że zaskoczył nas tym stwierdzeniem, że w niebie będzie Jezus. Fakt, kiedyś wcześniej przy okazji wieczornej modlitwy była o tym rozmowa, jednak miałam wrażenie, że nic z tej rozmowy do niego nie dotarło. Czasem mamy odczucie, że przekazujemy mu jakieś tam informacje, a potem gdy rozmawiamy to tak jakby tej rozmowy nie było. Częstym stwierdzeniem Kuby na jakieś pytanie jest nie wiem, co doprowadza nas do szału, bo człowiek się naczyta, natłumaczy, a on w podsumowaniu rozmowy stwierdza, że on dalej nic z tego nie wie. Faktycznie jednak jest tak, że on pewnie rzeczy kumuluje w głowie, przetwarza i układa po swojemu, a potem przy okazji rozmowy zupełnie ni z tego ni z owego wyrzuca z siebie to co już wie, zaskakując nas tymi informacjami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz